Stwardnienie rozsiane. Czy aktywność fizyczna jest bezpieczna u osób z SM?
Po rozpoznaniu stwardnienia rozsianego wielu pacjentów instynktownie zaczyna się oszczędzać. Rezygnuje z aktywności, ogranicza wysiłek, unika zmęczenia. To reakcja zrozumiała – przez lata SM funkcjonowało w zbiorowej wyobraźni jako choroba, w której wysiłek bywał utożsamiany z ryzykiem pogorszenia stanu zdrowia. Tymczasem współczesna neurologia coraz wyraźniej oddziela intuicję od faktów. Co na ten temat mówią dziś lekarze i badania?
Z aktualnych danych wynika, że aktywność fizyczna – odpowiednio dobrana i prowadzona z uwzględnieniem stanu neurologicznego – jest u większości osób z SM bezpieczna i wiąże się z poprawą funkcjonowania w wielu obszarach. Nie oznacza to jednak, że „ruch leczy SM” ani że każdy rodzaj wysiłku jest wskazany. Na co zwrócić uwagę?
Nie ma jednego scenariusza
Stwardnienie rozsiane jest przewlekłą chorobą zapalną ośrodkowego układu nerwowego, w której dochodzi do uszkodzenia osłonek mielinowych włókien nerwowych. Objawy bywają bardzo zróżnicowane – od zaburzeń czucia i równowagi, przez spastyczność, po trudności poznawcze czy przewlekłe zmęczenie. Przebieg choroby może być różny, m.in. rzutowo-remisyjny lub postępujący, a tempo progresji różni się między pacjentami.
– To właśnie ta zmienność sprawia, że nie istnieje jeden uniwersalny „przepis na ruch” w SM – podkreśla dr Artur Sadowski, neurolog ze Szpitala Bielańskiego – Aktywność fizyczna powinna być traktowana jako element wspierający terapię, a nie jako cel sam w sobie. Kluczowe jest jej dostosowanie do aktualnego stanu neurologicznego, leczenia i objawów pacjenta.
Co rzeczywiście pokazują badania?
W praktyce klinicznej i badaniach obserwuje się kilka powtarzających się efektów regularnej, umiarkowanej aktywności fizycznej: mniejsze nasilenie subiektywnego zmęczenia, poprawę wydolności i siły mięśniowej oraz równowagi, lepsze funkcjonowanie psychiczne, poznawcze i jakość życia.
– Dane są spójne, ale wymagają ostrożnej interpretacji – zaznacza dr Sadowski – Aktywność fizyczna poprawia funkcjonowanie i samopoczucie, ale nie zastępuje leczenia modyfikującego przebieg SM. Może natomiast wspierać pacjenta w codziennym funkcjonowaniu i utrzymaniu sprawności.
Leczenie jako warunek, nie dodatek
Rozmowa o aktywności fizycznej nie powinna toczyć się w oderwaniu od farmakoterapii. Wczesne wdrożenie skutecznego, wysokoefektywnego leczenia, pozwala ograniczyć aktywność zapalną i zmniejszyć ryzyko rzutów oraz postępu niesprawności, co w praktyce przekłada się na większą stabilność neurologiczną. A ta – jak podkreślają lekarze – jest jednym z kluczowych warunków utrzymania regularności ruchu.
Połączenie leczenia i odpowiedniego stylu życia coraz częściej pojawia się także w inicjatywach edukacyjnych tworzonych z myślą o pacjentach. Jedną z nich jest kampania NEUROzmobilizowani, która koncentruje się na codziennych strategiach funkcjonowania z chorobą – od diagnozy i leczenia po bezpieczną aktywność fizyczną. Jedną z osób zaangażowanych w projekt jest Joanna Dorociak, była reprezentantka Polski w wioślarstwie, biegaczka i trenerka, a dziś także ambasadorka kampanii.
– Jednym z pierwszych pytań, jakie zadałam po diagnozie, było to, czy mogę być aktywna fizycznie. Lekarz odpowiedział bez wahania, że tak, a przy odpowiednim leczeniu ruch jest wręcz wskazany – wspomina.
Dziś Dorociak wróciła do biegania i startuje w zawodach długodystansowych, w tym w maratonach – podkreśla jednak, że jest to możliwe dzięki stabilnemu leczeniu, uważnemu planowaniu treningów i większej niż wcześniej dbałości o regenerację. – To nie jest powrót „do tego samego punktu”, tylko nauczenie się aktywności na nowych zasadach – zaznacza.
Ilość i rodzaj ruchu
Zalecenia międzynarodowych towarzystw neurologicznych są ostrożne i dość konkretne: u pacjentów bez istotnych ograniczeń ruchowych rekomenduje się umiarkowaną aktywność aerobową oraz ćwiczenia wzmacniające, wykonywane kilka razy w tygodniu. U osób z większą niepełnosprawnością plan powinien być indywidualizowany i często prowadzony pod nadzorem fizjoterapeuty.
W codziennej praktyce istotne są także proste, ale często pomijane zasady:
- unikanie przegrzewania,
- planowanie przerw,
- obserwowanie opóźnionej reakcji organizmu na wysiłek,
- reagowanie na nowe lub nasilające się objawy neurologiczne.
– Jeśli po aktywności pojawia się długotrwałe pogorszenie funkcjonowania, to sygnał, że intensywność była zbyt duża – zaznacza dr Sadowski. – Ruch w SM ma wspierać codzienność, a nie ją destabilizować.
Zamiast przełomów – codzienna praca
Współczesne podejście do stwardnienia rozsianego coraz rzadziej operuje kategorią „walki z chorobą”. Częściej mówi się o zarządzaniu nią w czasie. W tym ujęciu aktywność fizyczna nie jest ani obowiązkiem, ani dowodem determinacji. Jest jednym z narzędzi, które – obok leczenia i rehabilitacji – mogą pomóc pacjentowi zachować sprawność i autonomię. Z uważnością na granice, które w SM bywają zmienne – i właśnie dlatego wymagają indywidualnego podejścia. W SM nie chodzi o to, by robić więcej – lecz by robić to, co możliwe, w sposób świadomy i bezpieczny.